Brachyterapia – precyzyjna forma radioterapii
Brachyterapia jest formą radioterapii, w której źródło promieniowania wprowadza się do guza lub leczonego narządu.
Aktualnie w Lublinie, jak i w całej Polsce, dominuje wykorzystanie tzw. brachyterapii HDR (High Dose Rate). Źródło promieniowania oddziałuje na leczoną okolicę czasowo przez kilka do kilkudziesięciu minut i składa się z pojedynczego bądź większej ilości zabiegów. Zastosowanie brachyterapii poprzez bezpośrednią aplikację źródeł umożliwia PRECYZYJNE NAPROMIENIOWANIE z jednoczesną maksymalną ochroną tkanek i narządów towarzyszących. Metoda ta wykorzystywana jest samodzielnie lub jako leczenie skojarzone.
Brachyterapię wykorzystuje się do leczenia m.in.:
– raka gruczołu krokowego;
– raka prącia;
– raka szyjki macicy;
– raka trzonu macicy;
– raka sromu;
– raka pochwy;
– raka piersi;
– raka wargi;
– raka języka;
– innych nowotworów głowy i szyi;
– nowotworów skóry;
– w terapii nowotworów przełyku oraz płuc;
– nowotworów pierwotnych oraz wtórnych wątroby.
Istnieją również inne, rzadsze wskazania do tej formy terapii przeciwnowotworowej, a każda kwalifikacja musi odbyć się po konsultacji z lekarzem specjalistą.
Fragment artykułu ze strony http://onkologia.org.pl/promieniowanie-uv/
“Promieniowanie UV
Nowotwory skóry są jednym z najczęściej spotykanych nowotworów. Czerniak – jego najbardziej złośliwa forma – mimo że stanowi zaledwie pięć proc. wszystkich przypadków, charakteryzuje się największą śmiertelnością. Pozostałe dwa typy raka skóry mają łagodny charakter i nie zagrażają życiu. Najczęściej na czerniaka chorują osoby starsze, które ukończyły 70 lat. Jednak nowotwór ten rozwija się także u osób przed trzydziestką. Wg danych Amerykańskiego Towarzystwa ds. Walki z Rakiem czerniak jest najczęściej występującym nowotworem złośliwym wśród młodych kobiet.
Największe ryzyko zachorowania mają osoby, które podczas wakacji intensywnie się opalają i często mają skórę poparzoną przez słońce, czyli w krótkim czasie otrzymują wysoką, toksyczną dla skóry dawkę promieniowania UV. W drugiej połowie XX wieku, opalenizna stała się bardzo popularna. Efekty czasu spędzanego na plaży w latach 60. zaczęły ujawniać się po kilkudziesięciu latach, gdyż czerniak potrzebuje dużo czasu, by się rozwinąć. W Europie, w latach 90. XX wieku częstotliwość zachorowań na złośliwe nowotwory skóry była dwukrotnie większa niż trzy dekady wcześniej. Obecnie zapadalność na czerniaka w krajach europejskich podwaja się co dziesięć lat. W Polsce wiele zdiagnozowanych przypadków kończy się zgonem, ponieważ wiele osób zgłasza się do lekarza, gdy choroba jest w zaawansowanym stadium.
Ludzie łakną opalenizny, mimo programów uświadamiających zagrożenia płynące z przebywania na słońcu. Jak wynika z badania prowadzonego przez australijski Instytut Raka, aż 31 proc. Australijczyków (nowotwory skóry przytrafiają im się 50-100 razy częściej niż Europejczykom), przyznaje, że czuje się atrakcyjniej, gdy jest opalona.
Nadal pokutuje mit, że słońce to zdrowie, ponieważ bez niego nie ma witaminy D. Na naszej szerokości geograficznej, przy umiarkowanie jasnej karnacji wystarczy 15-minutowy spacer w letni dzień, a w zimowy trzy razy dłuższy, by organizm wytworzył odpowiednią dawkę tej witaminy. W niewielkich ilościach promieniowanie ultrafioletowe rzeczywiście sprzyja zdrowiu. Poza tym, że uruchamia produkcję witaminy D, także leczy krzywicę, żółtaczkę, łuszczycę i zmiany alergiczne na skórze. Nadmiar promieniowania słonecznego uszkadza skórę, oczy i osłabia działanie układu odpornościowego. Najgroźniejsze skutki opalania, to rak skóry i katarakta. Ultrafiolet uszkadza komórkowe DNA. Uszkodzenie to może być wielokrotnie powielane i powstaje trwała mutacja. Jeśli ta zmiana zajdzie w genie związanym z procesem karcynogenezy, wówczas komórka zamienia się w komórkę nowotworową. (…)”